Jan Tyllo

RADCA PRAWNY


Umowa sprzedaży samochodu.

Na co zwrócić uwagę.


Wstęp



Dostępne w internecie wzorce umów, zazwyczaj są poprawne i wystarczają do przerejestrowania pojazdu. W przypadkach konfliktu pomiędzy sprzedającym a kupującym, zapisy takich umów, często nie zabezpieczają odpowiednio interesów jednych, jak i drugich. Czasem warto zabezpieczyć się na taką ewentualność i umieścić kilka zapisów bardziej szczegółowych oraz zwrócić uwagę na konieczność rzetelnego wypełnienia rubryk typowych:


Czas zawarcia umowy



Niekiedy osobie sprzedającej może zależeć, żeby wpisać późniejszą datę zawarcia umowy, w celu pominięcia podatku dochodowego (jeśli sprzedamy auto z zyskiem w okresie krótszym niż 6 miesięcy, wówczas musimy zapłacić od różnicy podatek dochodowy – zazwyczaj 18%). Jednak wpisując inną datę, narażamy się nie tylko na ryzyko popełnienia przestępstwa lub wykroczenia skarbowego. Mogą nastąpić następujące sytuacje:
1. Z punktu widzenia kupującego, przy wpisaniu daty późniejszej, teoretycznie będziemy posługiwać się pojazdem sprzedającego nielegalnie i będzie mógł on teoretycznie zgłosić np. kradzież pojazdu. Aby temu zapobiec, możemy ewentualnie podpisać jeszcze umowę użyczenia, w której sprzedający pozwoli nam na bezpłatne używanie pojazdu do daty sprzedaży. Wpisanie daty wcześniejszej, może wiązać się z ryzykiem zarzucenia popełniani czynów, których nie popełniliśmy, bo nie wiemy, do czego służyło wcześniej auto, ani czy np. nie dało się sfotografować fotoradarowi.
2. Z punktu widzenia sprzedającego, późniejsza data na umowie, również może nieść za sobą sporo ryzyka – po pierwsze mandaty z fotoradarów przyjdą do sprzedającego i trudno mu będzie się obronić faktem sprzedaży, po drugie ewentualne wyrządzenie szkody przez kupującego nowozakupionym autem, spowoduje obniżenie zniżek na OC u sprzedającego.


Osoby z umowy i osoby z dokumentów

To raczej oczywiste, ale zwróćmy uwagę, czy zawieramy umowę z osobą wpisaną w papiery. Może się okazać, że ktoś sprzedaje samochód np. rodziców bez ich zgody. Również ze strony sprzedającego, warto sprawdzić dokumenty kupującego, nie wiemy bowiem, w jakim celu kupujący chce wykorzystać auto i czy będzie to cel zgodny z prawem.


Dane dotyczące samochodu



1. Porównajmy numery VIN z dokumentów z tymi z nadwozia oraz tabliczki znamionowej. Brak tabliczki znamionowej, albo niezgodne ze stanem faktycznym zapisy, powinien „zapalić nam światło ostrzegawcze” - istnieje szansa, że auto było poważnie naprawiane, albo jest w jakiś sposób „nielegalne”. Warto zapytać o to sprzedającego, a w przypadku zakupu, tabliczkę dorobi nam potem diagnosta – jest ona wymagana prawem.

2. przebieg pojazdu – zazwyczaj umieszczona jest wzmianka o przebiegu pojazdu. Jeśli jesteśmy kupującym, albo sprzedającym w 100% pewnym przebiegu auta, możemy pokusić się o wzmiankę o treści” Sprzedający potwierdza autentyczność przebiegu”. Jeśli jako sprzedający nie mamy 100% pewności co do przebiegu, korzystniej jest wpisać, „przebieg wg wskazań licznika: 439 345 km”, albo nawet pokusić się na wzmiankę „Sprzedający nie potrafi potwierdzić autentyczności przebiegu, gdyż nie zna historii pojazdu przed jego zakupem”. Bezpieczniej jest wpisać dokładny przebieg z licznika, nie zaś przybliżony. Może to nas uchronić przed ewentualnymi zarzutami związanymi z popełnieniem jakiegoś czynu zabronionego popełnionego przy użyciu kupowanego auta w dniu sprzedaży.

3. stan techniczny pojazdu. Zazwyczaj znajduje się w umowach wzmianka o tym, że stan techniczny jest znany kupującemu i nie wnosi on do tego stanu zastrzeżeń, zaś sprzedający poinformował kupującego o wszelkich wadach technicznych, które są mu znane. Taki zapis nie zawsze może wystarczyć w przypadku, jakby jakieś usterki „wyszły” już po zakupie. W zasadzie z wpisanie jak największej liczby usterek, jest bardziej w interesie sprzedającego, gdyż chroni go to przed zarzutem ukrycia tychże. Jakby np. kupujący zdecydował się na odwiedzenie warsztatu przed zakupem i warsztat ten przygotowałby jakiś raport z oględzin, warto załączyć jego kopię do umowy, albo zachować sobie tę kopię i wspomnieć o raporcie w umowie.
Z punktu widzenia kupującego, koniecznie trzeba zapisać w umowie, jeżeli sprzedający nie zgodził się na jazdę próbną lub nie odbyła się ona np. z powodu usterki silnika. W przypadku późniejszego wykrycia np. poważnej deformacji podwozia, która zostałaby wykryta podczas jazdy próbnej, kupujący może mieć podstawy do zarzucenia sprzedającemu ukrycia wady.
Oświadczenie sprzedającego o „własności pojazdu oraz o braku obciążeń ze strony osób trzecich oraz postępowaniach toczących się w związku z tym samochodem”.

Samochód może być wpisany np. do rejestru zastawów, albo być obciążony zastawem przez bank, który nie wpisał wzmianki o tym fakcie do dowodu rejestracyjnego. Fakt złożenia takiego oświadczenia przez sprzedającego nie da kupującemu od razu 100% gwarancji, jednak w przypadku oświadczenia nieprawdy, na sprzedającym ciążyć będzie odpowiedzialność karna – a wyrok w takiej sprawie, nawet w zawieszeniu, może spowodować utratę pracy albo spowodować zakaz prowadzenia działalności gospodarczej.


Bezwypadkowość pojazdu

Niektórzy kupujący oczekują umieszczenia wzmianki o tym fakcie w umowie. Również niektórzy sprzedający są gotowi takie oświadczenie o bezwypadkowości złożyć. Faktem jest jednak, że zgodnie z definicją „Wypadek, to zdarzenie mające miejsce w ruchu lądowym, spowodowane poprzez nieumyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa obowiązujących w tym ruchu, którego skutkiem jest śmierć jednego z uczestników lub obrażenia ciała powodujące naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia trwające dłużej niż 7 dni”. Pozostałe zaś zdarzenia są kolizjami i do takich najczęściej dochodzi. Sprzedający, w razie sporu może próbować się bronić, że faktycznie samochód miał wyciętą „tylną ćwiartkę”, ale przecież nikt powodu zdarzenia do szpitala nie trafił, nie brał więc udziału w wypadku. Moim zdaniem, oświadczenie takie można złożyć raczej tylko i wyłącznie wtedy, jeśli mamy absolutną pewność, że samochód nie przechodził żadnych napraw blacharskich ani lakierniczych. W innych wypadkach, bezpieczniej będzie wpisać, że np. samochód miał naprawiany lewy tylny błotnik oraz drzwi. Z drugiej strony, należy pamiętać, że większość pojazdów używanych przechodziło drobną naprawę blacharską, albo do naprawy takiej nadaje się (np. na przerysowany zderzak) i fakt ten nie powinien na wstępie dyskwalifikować takiego auta. Sprzedając auto, warto przekazać kupującemu zdjęcia sprzed naprawy, albo nawet z miejsca zdarzenia. W mojego doświadczenia wynika, że to u bardzo spokaja kupujących.